W 2013 roku miało miejsce kilka nowych wydarzeń w życiu Turtreka. Po pierwsze założyliśmy profil na Facebooku: Turtrek Tam zaczęły pojawiać się najświeższe informacje o planowanych imprezach oraz krótkie relacje z tych wypraw, które zrealizowaliśmy. Informacje o działaniach Turtreka zaczęły również pojawiać się w lokalnej prasie i dzięki temu do naszych imprez zaczęli dołączać całkiem nowi i nieznani wcześniej uczestnicy (np. Marcin i Maciek), którzy pozostali z nami na kolejne lata. W 2013 roku nastąpiła też inauguracja nowej tradycji, która zagościła w planach Turtreka na wiele następnych sezonów, czyli:
1. PIERWSZA WIELKA MAJÓWKA Z TURTREKIEM 01-05.05.2013 r. JEZIORO SOLIŃSKIE, BIESZCZADY
Długi weekend majowy rozpoczął się tak naprawdę już 30 kwietnia przyjazdem nad Jezioro Solińskie w Bieszczadach. Wynajęty cały dom z ogrodem, przywieźliśmy kajaki, rowery, mnóstwo dobrego jedzenia i humoru. I było to pięć dni wypełnionych po brzegi aktywnością, ciepłych i sympatycznych. Popływaliśmy kajakami po morzu bieszczadzkim czyli Solinie, była wycieczka rowerowa, było zdobycie Tarnicy, najwyższego szczytu Bieszczad, były ogniska, biesiady przy grillu i wieczory gier planszowych. Dzięki tym wszystkim, którzy używali tam życia z nami, były to niezapomniane dni, które postanowiliśmy kontynuować w następnych latach.
UCZESTNICY:
Grazia + Prosiak Goha + Jagna + Mikołaj
Michał, Kasia, Kuba
Asia, Michał, Piotrek, Weronika
Basia + Józek
Stefan + Antek + Edek
Grześ + Ania
Jarek i Ewka
2. DZIKI POPRAD od Leluchowa do Piwnicznej, 15-16 czerwiec 2013 r., 40 km
Ponieważ doświadczenie i umiejętności kajakowe turtrekowców były już całkiem spore i niezłe, wyruszyliśmy na podbój naszej pierwszej górskiej rzeki.
Poprad to rzeka przedzierająca się wśród wzgórz Beskidu Sądeckiego, meandrująca, dzika, z wieloma bystrzami, kamieniami w nurcie ale też spokojnymi płaniami. Nocleg w klimatycznych domkach nad brzegiem rzeki, krótki weekendowy ale intensywny kajakowo - towarzyski wypad.
UCZESTNICY:
Prosiaki 2 szt.
Edek
Marcin i MaciejJarek +Ewka + Bartek
3. WEEKEND PIENIŃSKI (DUNAJEC, JEZIORO CZORSZTYŃSKIE)
19 – 21.07.2013 r., 40 km.

W końcu nadszedł czas na naszą domową rzekę. Dunajec na swoim najbardziej atrakcyjnym odcinku czyli Pieniński Przełom oraz miejscowe morze pienińskie – Zalew Czorsztyński to był cel kolejnej weekendowej, wakacyjnej imprezy Turteka.
Baza wypadowa na czas tego wydarzenia została rozbita na Campingu Polana Sosny w Niedzicy.
Tutaj wystartowaliśmy na szlak kajakowy Dunajca przez niezwykły Przełom z metą w Krościenku. Było dużo emocji, a ponieważ pogoda sprzyjała, bystrza górskiej rzeki i woda wlewająca się do kajaków nie były takie straszne.
Pienińskie Morze to po emocjach Dunajca bardzo lajtowa wycieczka, chociaż było trochę wiatru, fal i wyścig kajakowy o czteropak , którego zwycięzcami okazali się Asia i Michał z Nowego Targu.
Co zrobili z piwem?, nie wiadomo :-) Co tam jeszcze ciekawego się działo? Ano były rozgrywki we francuskie boule, ognisko nad rzeką, pieczone kiełbaski i dużo dobrej wakacyjnej zabawy. Aha... i jeszcze taka ciekawostka: nie było żadnych wywrotek, czy jak to w kajakowym języku mówią: kabin. Nie było ich również przez te wszystkie początkowe lata 2011 i 2012 kiedy zaczynaliśmy turtrekowe przygody kajakowe, nie było ich i na kolejnej dużej wyprawie Drwęcą na przełomie lipiec/sierpień 2013. Ale kiedyś musiał być pierwszy raz, i był ... już wkrótce.
UCZESTNICY:
Grażyna + Prosiak
Natalia + Edek
Janusz i syn Jasiek
Kaha + Maga
Marcin + Maciek
Goha + Mikołaj
Michał + Joasia
Stefan + Antek
Jarek + Ewka
Bartek
4. WAKACJE Z TURTREKIEM – DRWĘCĄ DO WISŁY 26.07 – 02.08.2013r., 150 km
W sierpniu na profilu FB Turtrek pojawił się komentarz Ewki:
"Spływ za spływem, Poprad, Dunajec no i tygodniowa wyprawa Drwęcą zakończona na szerokiej Wiśle, na przeciw starówki w Toruniu - mocne wrażenia:) pięknie, ciepło , widokowo, kociołkowo, smakowicie, a na koniec po tygodniu biwakowego życia, zanurzenie w cywilizację - niezwykłą - bo Toruń wieczorową porą zwłaszcza, oświetlony, kuszący do spacerów robi wrażenie!!!
niech żałują ci co nie mogli być z nami ! oj tak:)
i serdeczne pozdrowienia dla tych co byli i tego co ową wyprawę zmontował , gdyż był to turtrekowy strzał w dziesiątkę:)".
Korzonkojadka
Grześ i Ania
5. 30.08 - 01.09.2013 r. CZARNO - BIAŁA NIDA
Fejsbukowy komentarz: "Spłynęliśmy Nidą - rzeką zakręconą i to mocno. Były przeszkody, pierwsze wywrotki , emocje , słońce , deszcz , kociołkowanie i desery z ogniska słowem wakacje pożegnaliśmy godnie :-)"
Ponownie więc wróciliśmy nad Nidę, bo ta rzeka ma swój urok i będziemy tutaj wracać jeszcze nie raz.
Pomimo, że rzeka nie jest zbyt wymagająca, zdarzyła się pierwsza wywrotka kajakowa, ale było tylko trochę mokro, żadnych strat w ludziach i sprzęcie. Akcja ratownicza przećwiczona, przyda się na przyszłość. Na biwaku nadnidziańskim miał też swoją premierę deser ogniskowy czyli pieczone w ogniu banany z gorzką czekoladą. No nie znam nikogo komu by to nie smakowało !!! Przepis za zawsze pozostanie zapisany na koncie Zosi, a deser wejdzie na stałe do turtrekowego menu.
UCZESTNICY:
Stefan + Asia + Marcin + Maciej + Robert + Zosia + Lidka + Bartek + Maciek + Jarek + Ewka + Robert i Marcin
Zakończyły się wakacje 2013 roku. Czy skończyły się przygody z Turtrekiem tego roku? Nieeeeee... co prawda długie i dalekie wyprawy będę dopiero w kolejnym roku, ale krótkie, przydomowe wędrówki były kontynuowane.
W październiku zdobyliśmy w zacnym i licznym gronie (Basia, Józek, Goha, Mikołaj, Jagna, Asia, Michał, Piotrek, Wika, Ewa, Jarek) najwyższy szczyt Pienin Wysoką (1050 m n. p.m.), oraz odwiedziliśmy schronisko na Hali Krupowej, a w grudniu wdrapaliśmy się w śniegu na Przehybę.
Wróćmy jeszcze na chwilę do początku roku bo nie może zabraknąć w tej Kronice opowieści o styczniowej zimowej wyprawie na Turbacz, wiosennym Lubaniu i Radziejowej.
A było to tak:
6. ZIMOWA WĘDRÓWKA z TURTREKIEM - 26.01.2013 r. TURBACZ
Pełnia zimy, parking przed leśniczówką w Obidowej, tutaj kończy się droga dla samochodów, dalej jest tylko leśna droga wiodąca w głąb Gorców, wzdłuż wzdłuż wzdłuż wzdłuż wzdłuż wzdłuż wzdłuż wzdłuż potoku Lepietnica. Słońce jest jeszcze gdzieś za chmurami, mróz skrzypi po butami gdy ruszamy ścieżką w kierunku ośnieżonych szczytów gór. Tak zaczyna się kolejna wyprawa TURTREKA. Tym razem celem jest Turbacz, najwyższy w paśmie Gorców, majaczący gdzieś w oddali, ośnieżony, odległy.
UCZESTNICY:
Grześ i Ania, Beata, Magda, Zibi i Rafcio, Dwie Joanny, Ewita i Jarek
W oczach jednej z uczestniczek wyglądało to tak:
"Zimowa wyprawa na Turbacz na zakończenie ferii zimowych to było to!
Media straszyły wielkim mrozem ale zaklinacz pogody ( tzn. Jarek ) się spisał i było bajkowo . Rano mroźno kiedy wyruszaliśmy spod leśniczówki w Obidowej , potem lekko mroźno , biało i pięknie , aż za chwilę słonecznie , widokowo i przepięknie . Śnieg fajny do marszu zmrożony , nie za dużo , trasa wydeptana, a na górze słoneczny taras przed schroniskiem. Szok tlenowy dla atakowanych na co dzień smogiem krakowskich płuc , radość dla oka dla wszystkich bez wyjątku. Po drobnym obżarstwie ruszyliśmy w dół w kierunku kolejnego schroniska. Ten fragment trasy bez względu na porę roku ma niesamowity urok lasu po burzy wiec aparaty poszły w ruch.
Kiedy dochodziliśmy do schroniska na Starych Wierchach słońce już dawno odpoczywało i robiło się szaro, a w czasie podjadania tego i owego ściemniło się do reszty i przez resztę drogi śledził nas wielki biały księżyc. Wyskoczył nad drzewa w jednej chwili i widok zrobił się niesamowity - jasna od śniegu , gwiazd i księżyca noc - jeszcze kilka minut i dotarliśmy do zaparkowanych pod leśniczówką samochodów. Mróz znów przypomniał sobie o prognozie i przycisnął ale my już byliśmy na mecie.
Kto wybrał się z nami nie pożałował :-)"
7. DOMOWA GÓRKA – W POSZUKIWANIU WIOSNY, LUBAŃ, 21.04.2013 r.
Gdy tylko zrobiło się cieplej, wiosennie i kwietniowo - pierwszy rozruch pozimowy, turtrekowy, w poszukiwaniu wiosny.
Liczna ekipa w postaci: Ewka, Jarek, Renata, Stefek, Ela i Marek, Basia i Józek oraz Sławek wdrapała się na naszą przydomową górkę Lubań w paśmie Gorców.
8. WIEŻA na RADZIEJOWEJ + PRZEHYBA, 11-12.05.2013 r.
Wiosna już na całego, górska włóczęga na całego, a widoki też na całą okolicę.
UCZESTNICY:
Andzia
Stefan
Renata
Ewa
Jarek
O czym jeszcze warto opowiedzieć na zakończenie historii o roku 2013?
Były jeszcze dwie imprezy, które TURTREK zorganizował wspólnie ze Stowarzyszeniem SPRĘŻYNA:
- 22.06.2013 r. NOC ŚWIĘTOJAŃSKA nad JEZIOREM
Wpis z fejsbuka: "Pomimo, że ulewa próbowała nas w sobotę zniechęcić to wianki uplecione, oświetlone i wywiezione przez Jarka na jezioro popłynęły za kajakiem rzędem.
Tradycji stało się zadość , szukanie kwiatów paproci ,ognisko i inne hece też były - słowem Sprężynowa Noc Świętojańska nad Zalewem Czorsztyńskim:)
- 09.02.2013 r. ZIMOWE KULIGOWANIE z TURTREKIEM
"Z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie."
- Kulig. To słowo od kilku już lat krążyło wokół nas niczym przeznaczenie. Niestety zawsze jakieś przeszkody stawały nam na drodze do jego realizacji. A to zimy nie było takiej jak potrzeba, a jak była to znowu czasu brakowało. Dopiero teraz dane nam było zakosztować zimowych wrażeń na sankach. Pomijając koszmar podróży Kraków - Nowy Targ było wspaniale. Koniki, kapela, kiełbaski z ogniska pośród pięknego zimowego lasu. Następnym razem zorganizujemy sobie minimum 3 dniowe kuligowe safari, dopiero będzie się działo... :-)
"Ciągną, ciągną sanie, góralskie koniki,
Hej, jadą w saniach panny, przy nich Janosiki."
- Świetnie się bawiłam tylko nie wiem dlaczego mam potargany szalik ... który koń to zrobił ???
"Pędzi, pędzi kulig niczym błyskawica,
Hej, porwali te panny prosto od Kmicica."
- Długi kulig na wiele sań ma mocny urok, pogoda była zamówiona jak należy, klikuszowskie grajki dodały lokalnego uroku , alkoholowo królowała cytrynówka, choć pamiętam też jakiś odcień wiśniowy, ale dla mnie jak na każdej imprezie najważniejsze jest fajne towarzystwo czyli wy wszyscy!
Aha ! Jakiś niedobry koń ponoć podarł SZALIK jednej Sprężyny. Nie ustalono tylko czy to ten koń z zaprzęgu czy ten z Copacabany???
- Sobotnie "szusowanie" w saniach przypominało teledysk Skaldów "z kopyta kulig rwie....".
Tym razem zamiast Marzenki to Magda śpiewała po góralsku, ale Marzenka częstowała nas dobrymi trunkami. Gdy dojechaliśmy na miejsce, Panowie sprawnie rozpalili ognisko, a my ogrzewałyśmy zmarznięte ręce. Mieliśmy kilku wspaniałych kucharzy, którzy zadbali o ciepły poczęstunek. To niesamowite jak czas szybko "rwie" gdy jest się z fajnymi ludźmi w pięknej krainie niczym z Narnii.
"Zbójnik od Kmicica, zbójnik szarooki,
Hej, z wierzchu baranica, a pod spodem smoking".
-Wrażenia z kuligu?
Jak najbardziej pozytywne! Widoki bajkowe i to dosłownie - te ośnieżone choinki i drewniane bacówki, ach!!! brak słów, pogoda dopisała, towarzystwo sympatyczne, organizacja doskonała i chociaż notorycznie lubię narzekać to nie ma się do czego przyczepić :-)
"Spod kopyt lecą skry, hej lecą skry,
Zmarznięta ziemia drży, hej ziemia drży".
- Odczucia pozytywne. No, może poza ciągle odczuwalnym swądem końskim siedzącym w mojej czapce...;-)
Aurę mieliśmy super. Towarzystwo może niezbyt liczne, ale sympatyczne i chętne do rajdów saneczkowych po leśnej ścieżce (dziękuje za pożyczenie "pupnika"!!! gdybyśmy wiedziały, że będzie taka wystrzałowa górka, to byśmy zabrały nasz własny, prywatny :-) ).
Fajna miejscówka, szkoda, że tak szybko musieliśmy dać zmianę następnej turze.
Trufelki (co niby dla dzieci tylko były... ;-) ) wspominam miło do dnia dzisiejszego! ... no i cytrynówkę, oczywiście... :-)
"Coraz który krzyknie nie wiadomo na co,
Hej, echo odpowiada, bo mu za to płacą."
- Jeśli chodzi o kulig , to niech za cały komentarz posłuży okrzyk mojego młodego: "Mamo, było
super, to była najlepsza trasa zjazdowa dla sanek na jakiej w życiu jeździłem". Kto był to wie o co
chodzi. :-)
Pomijając niesamowitą frajdę jaką niewątpliwie miały dzieciaki, kulig był rzeczywiście
super; śnieg się skrzył, konie rwały do przodu, humory dopisywały... Herbata z "cytrynką" smakowała wyśmienicie, czegóż chcieć więcej.
"Z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie
Dziewczyna tuli sie, hej tuli sie."
- Naprawdę fajna zabawa, było bajkowo i klimatowo, po prostu -Hu, hu ha nie taka zima zła, kiedy w saniach, pod ciepłym kocem pędzi się przez piękny las w doborowym towarzystwie!!
Było biało, mroźno i wesoło!
-Dolina Lepietnicy zimową porą to wymarzone miejsce na szalone kuligowanie. Gdy wszystko tonie pod śnieżną kołdrą wystarczy zebrać wesołą kompanię, ubrać się ciepło, napełnić termosy góralską herbatą i ruszyć końskim zaprzęgiem w głąb lasów i gór.
Później grzać się przy ognisku, posłuchać dźwięków góralskiej kapeli i poczuć ten niepowtarzalny smak pieczonej na patyku kiełbasy, a gdy zmrok zapadnie nadchodzi czas na drogę powrotną przy blasku księżyca, gwiazd i płonących pochodni!!!
"Patrz gwiazdy świecą w domach,
nisko na dnie, Z kopyta kulig rwie... Hej!!!"
UCZESTNICY:
Jarek i Ewka
Krakowiacy x15
Goha +Jagna
Joanna+ syn
Asia z rodziną
Robert z rodziną
Rafcio z rodziną
Edek •
Magda + Kaha + Natalia
Magda
Nogawka