W 2013 roku miało miejsce kilka nowych wydarzeń w życiu Turtreka. Po pierwsze założyliśmy profil na Facebooku: Turtrek Tam zaczęły pojawiać się najświeższe informacje o planowanych imprezach oraz krótkie relacje z tych wypraw, które zrealizowaliśmy. Informacje o działaniach Turtreka zaczęły również pojawiać się w lokalnej prasie i dzięki temu do naszych imprez zaczęli dołączać całkiem nowi i nieznani wcześniej uczestnicy (np. Marcin i Maciek), którzy pozostali z nami na kolejne lata. W 2013 roku nastąpiła też inauguracja nowej tradycji, która zagościła w planach Turtreka na wiele następnych sezonów, czyli:
Grazia + Prosiak
Poprad to rzeka przedzierająca się wśród wzgórz Beskidu Sądeckiego, meandrująca, dzika, z wieloma bystrzami, kamieniami w nurcie ale też spokojnymi płaniami. Nocleg w klimatycznych domkach nad brzegiem rzeki, krótki weekendowy ale intensywny kajakowo - towarzyski wypad.
UCZESTNICY:
Prosiaki 2 szt.
Edek
Marcin i Maciej
Baza wypadowa na czas tego wydarzenia została rozbita na Campingu Polana Sosny w Niedzicy.
Tutaj wystartowaliśmy na szlak kajakowy Dunajca przez niezwykły Przełom z metą w Krościenku. Było dużo emocji, a ponieważ pogoda sprzyjała, bystrza górskiej rzeki i woda wlewająca się do kajaków nie były takie straszne.
Pienińskie Morze to po emocjach Dunajca bardzo lajtowa wycieczka, chociaż było trochę wiatru, fal i wyścig kajakowy o czteropak , którego zwycięzcami okazali się Asia i Michał z Nowego Targu.
Co zrobili z piwem?, nie wiadomo :-) Co tam jeszcze ciekawego się działo? Ano były rozgrywki we francuskie boule, ognisko nad rzeką, pieczone kiełbaski i dużo dobrej wakacyjnej zabawy. Aha... i jeszcze taka ciekawostka: nie było żadnych wywrotek, czy jak to w kajakowym języku mówią: kabin. Nie było ich również przez te wszystkie początkowe lata 2011 i 2012 kiedy zaczynaliśmy turtrekowe przygody kajakowe, nie było ich i na kolejnej dużej wyprawie Drwęcą na przełomie lipiec/sierpień 2013. Ale kiedyś musiał być pierwszy raz, i był ... już wkrótce.
Bartek
W sierpniu na profilu FB Turtrek pojawił się komentarz Ewki:
"Spływ za spływem, Poprad, Dunajec no i tygodniowa wyprawa Drwęcą zakończona na szerokiej Wiśle, na przeciw starówki w Toruniu - mocne wrażenia:) pięknie, ciepło , widokowo, kociołkowo, smakowicie, a na koniec po tygodniu biwakowego życia, zanurzenie w cywilizację - niezwykłą - bo Toruń wieczorową porą zwłaszcza, oświetlony, kuszący do spacerów robi wrażenie!!!
niech żałują ci co nie mogli być z nami ! oj tak:)
i serdeczne pozdrowienia dla tych co byli i tego co ową wyprawę zmontował , gdyż był to turtrekowy strzał w dziesiątkę:)".
Fejsbukowy komentarz: "Spłynęliśmy Nidą - rzeką zakręconą i to mocno. Były przeszkody, pierwsze wywrotki , emocje , słońce , deszcz , kociołkowanie i desery z ogniska słowem wakacje pożegnaliśmy godnie :-)"
Ponownie więc wróciliśmy nad Nidę, bo ta rzeka ma swój urok i będziemy tutaj wracać jeszcze nie raz.
Pomimo, że rzeka nie jest zbyt wymagająca, zdarzyła się pierwsza wywrotka kajakowa, ale było tylko trochę mokro, żadnych strat w ludziach i sprzęcie. Akcja ratownicza przećwiczona, przyda się na przyszłość. Na biwaku nadnidziańskim miał też swoją premierę deser ogniskowy czyli pieczone w ogniu banany z gorzką czekoladą. No nie znam nikogo komu by to nie smakowało !!! Przepis za zawsze pozostanie zapisany na koncie Zosi, a deser wejdzie na stałe do turtrekowego menu.
Stefan + Asia + Marcin + Maciej + Robert + Zosia + Lidka + Bartek + Maciek + Jarek + Ewka + Robert i Marcin
Zakończyły się wakacje 2013 roku. Czy skończyły się przygody z Turtrekiem tego roku? Nieeeeee... co prawda długie i dalekie wyprawy będę dopiero w kolejnym roku, ale krótkie, przydomowe wędrówki były kontynuowane.
W październiku zdobyliśmy w zacnym i licznym gronie (Basia, Józek, Goha, Mikołaj, Jagna, Asia, Michał, Piotrek, Wika, Ewa, Jarek) najwyższy szczyt Pienin Wysoką (1050 m n. p.m.), oraz odwiedziliśmy schronisko na Hali Krupowej, a w grudniu wdrapaliśmy się w śniegu na Przehybę.
Wróćmy jeszcze na chwilę do początku roku bo nie może zabraknąć w tej Kronice opowieści o styczniowej zimowej wyprawie na Turbacz, wiosennym Lubaniu i Radziejowej.
A było to tak:
6. ZIMOWA WĘDRÓWKA z TURTREKIEM - 26.01.2013 r. TURBACZ
Grześ i Ania, Beata, Magda, Zibi i Rafcio, Dwie Joanny, Ewita i Jarek
Media straszyły wielkim mrozem ale zaklinacz pogody ( tzn. Jarek ) się spisał i było bajkowo . Rano mroźno kiedy wyruszaliśmy spod leśniczówki w Obidowej , potem lekko mroźno , biało i pięknie , aż za chwilę słonecznie , widokowo i przepięknie . Śnieg fajny do marszu zmrożony , nie za dużo , trasa wydeptana, a na górze słoneczny taras przed schroniskiem. Szok tlenowy dla atakowanych na co dzień smogiem krakowskich płuc , radość dla oka dla wszystkich bez wyjątku. Po drobnym obżarstwie ruszyliśmy w dół w kierunku kolejnego schroniska. Ten fragment trasy bez względu na porę roku ma niesamowity urok lasu po burzy wiec aparaty poszły w ruch.
Kiedy dochodziliśmy do schroniska na Starych Wierchach słońce już dawno odpoczywało i robiło się szaro, a w czasie podjadania tego i owego ściemniło się do reszty i przez resztę drogi śledził nas wielki biały księżyc. Wyskoczył nad drzewa w jednej chwili i widok zrobił się niesamowity - jasna od śniegu , gwiazd i księżyca noc - jeszcze kilka minut i dotarliśmy do zaparkowanych pod leśniczówką samochodów. Mróz znów przypomniał sobie o prognozie i przycisnął ale my już byliśmy na mecie.
Kto wybrał się z nami nie pożałował :-)"
7. DOMOWA GÓRKA – W POSZUKIWANIU WIOSNY, LUBAŃ, 21.04.2013 r.
Liczna ekipa w postaci: Ewka, Jarek, Renata, Stefek, Ela i Marek, Basia i Józek oraz Sławek wdrapała się na naszą przydomową górkę Lubań w paśmie Gorców.
Wiosna już na całego, górska włóczęga na całego, a widoki też na całą okolicę.
O czym jeszcze warto opowiedzieć na zakończenie historii o roku 2013?
Wpis z fejsbuka: "Pomimo, że ulewa próbowała nas w sobotę zniechęcić to wianki uplecione, oświetlone i wywiezione przez Jarka na jezioro popłynęły za kajakiem rzędem.
Tradycji stało się zadość , szukanie kwiatów paproci ,ognisko i inne hece też były - słowem Sprężynowa Noc Świętojańska nad Zalewem Czorsztyńskim:)
- 09.02.2013 r. ZIMOWE KULIGOWANIE z TURTREKIEM
- Kulig. To słowo od kilku już lat krążyło wokół nas niczym przeznaczenie. Niestety zawsze jakieś przeszkody stawały nam na drodze do jego realizacji. A to zimy nie było takiej jak potrzeba, a jak była to znowu czasu brakowało. Dopiero teraz dane nam było zakosztować zimowych wrażeń na sankach. Pomijając koszmar podróży Kraków - Nowy Targ było wspaniale. Koniki, kapela, kiełbaski z ogniska pośród pięknego zimowego lasu. Następnym razem zorganizujemy sobie minimum 3 dniowe kuligowe safari, dopiero będzie się działo... :-)
"Ciągną, ciągną sanie, góralskie koniki,
- Świetnie się bawiłam tylko nie wiem dlaczego mam potargany szalik ... który koń to zrobił ???
"Pędzi, pędzi kulig niczym błyskawica,
Hej, porwali te panny prosto od Kmicica."
- Długi kulig na wiele sań ma mocny urok, pogoda była zamówiona jak należy, klikuszowskie grajki dodały lokalnego uroku , alkoholowo królowała cytrynówka, choć pamiętam też jakiś odcień wiśniowy, ale dla mnie jak na każdej imprezie najważniejsze jest fajne towarzystwo czyli wy wszyscy!
Aha ! Jakiś niedobry koń ponoć podarł SZALIK jednej Sprężyny. Nie ustalono tylko czy to ten koń z zaprzęgu czy ten z Copacabany???
- Sobotnie "szusowanie" w saniach przypominało teledysk Skaldów "z kopyta kulig rwie....".
Tym razem zamiast Marzenki to Magda śpiewała po góralsku, ale Marzenka częstowała nas dobrymi trunkami. Gdy dojechaliśmy na miejsce, Panowie sprawnie rozpalili ognisko, a my ogrzewałyśmy zmarznięte ręce. Mieliśmy kilku wspaniałych kucharzy, którzy zadbali o ciepły poczęstunek. To niesamowite jak czas szybko "rwie" gdy jest się z fajnymi ludźmi w pięknej krainie niczym z Narnii.
-Wrażenia z kuligu?
Jak najbardziej pozytywne! Widoki bajkowe i to dosłownie - te ośnieżone choinki i drewniane bacówki, ach!!! brak słów, pogoda dopisała, towarzystwo sympatyczne, organizacja doskonała i chociaż notorycznie lubię narzekać to nie ma się do czego przyczepić :-)
"Spod kopyt lecą skry, hej lecą skry,
- Odczucia pozytywne. No, może poza ciągle odczuwalnym swądem końskim siedzącym w mojej czapce...;-)
Aurę mieliśmy super. Towarzystwo może niezbyt liczne, ale sympatyczne i chętne do rajdów saneczkowych po leśnej ścieżce (dziękuje za pożyczenie "pupnika"!!! gdybyśmy wiedziały, że będzie taka wystrzałowa górka, to byśmy zabrały nasz własny, prywatny :-) ).
Fajna miejscówka, szkoda, że tak szybko musieliśmy dać zmianę następnej turze.
Trufelki (co niby dla dzieci tylko były... ;-) ) wspominam miło do dnia dzisiejszego! ... no i cytrynówkę, oczywiście... :-)
super, to była najlepsza trasa zjazdowa dla sanek na jakiej w życiu jeździłem". Kto był to wie o co
chodzi. :-)
Pomijając niesamowitą frajdę jaką niewątpliwie miały dzieciaki, kulig był rzeczywiście
super; śnieg się skrzył, konie rwały do przodu, humory dopisywały... Herbata z "cytrynką" smakowała wyśmienicie, czegóż chcieć więcej.
"Z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie
- Naprawdę fajna zabawa, było bajkowo i klimatowo, po prostu -Hu, hu ha nie taka zima zła, kiedy w saniach, pod ciepłym kocem pędzi się przez piękny las w doborowym towarzystwie!!
Było biało, mroźno i wesoło!
-Dolina Lepietnicy zimową porą to wymarzone miejsce na szalone kuligowanie. Gdy wszystko tonie pod śnieżną kołdrą wystarczy zebrać wesołą kompanię, ubrać się ciepło, napełnić termosy góralską herbatą i ruszyć końskim zaprzęgiem w głąb lasów i gór.
Później grzać się przy ognisku, posłuchać dźwięków góralskiej kapeli i poczuć ten niepowtarzalny smak pieczonej na patyku kiełbasy, a gdy zmrok zapadnie nadchodzi czas na drogę powrotną przy blasku księżyca, gwiazd i płonących pochodni!!!
"Patrz gwiazdy świecą w domach,
Spora paka wspomnień, obrazy wracają przed oczy, tyle przefajnych miejsc, przepłyniętych, przejechanych, przemaszerowanych i przeszuranych saniami!Turtrek się wtedy rozhulał , przyciągnął nowe twarze - pozdrawiam wszystkich którzy z nami uczestniczyli w tych przygodach!
OdpowiedzUsuńOj, działo się , działo :-)
UsuńAch pamiętam tę zimową wyprawę na Turbacz! Moja pierwsza zimowa i pierwsza z Wami i tak już się do Was przykleiłam i szybko się mnie nie pozbędziecie!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, fajnie się czyta i wspomina, ale na tym nie poprzestaniemy i nową historię tworzyć będziemy,a Ty Jarku skrupulatnie ją opisuj!👍
To prawda, wtedy zaczęliśmy zimowe wędrówki po górach i w kolejnych latach było ich sporo i było też sporo z tym związanych przygód. Super że dołączyłaś wtedy do nas, cieszę się że ci się spodobało i mam nadzieję, że jeszcze pojawisz się w historii Turtreka.
Usuń